sobota, 21 czerwca 2014

Niechciane przywództwo

Często się myśli, że zdanie matury, studia, mieszkanie poza domem rodzinnym jest przepustką do dorosłego życia. Też kiedyś tak myślałam, ale już ten etap przeżyłam. I dość szybko chcę go zakończyć. Jakaż ja dorosła?! Taka, że ciągle żyję na garnuszku mamusi. Obojętnie czy w swoim, samemu urządzanym pokoju czy też w oddalonym tylko o niecałe 30 km Poznaniu.
Mówi się, że rodziny rozwijają się przez trzy pokolenia - pierwsze rozpoczyna, drugie rypie jak oszalałe, po to by trzecie mogło to wszystko przehulać. Jestem trzecim pokoleniem. Przyrzekłam sobie kiedyś, że tego nie przepije. Mam 21 lat i dalej nic nie zrobiłam w tym kierunku. 
Zawsze kiedy ktoś pyta mnie o wiek, może zauważyć u mnie pewną konsternację. Tak, nigdy nie dowierzam, że to już tyle. Niektórzy powiedzą, że dopiero tyle. Zwłaszcza ci, którzy mają tendencję do bycia wiecznym studentem. Dla mnie to dużo, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak niezwykle, wręcz śmiesznie łączą się moje zainteresowania - miłość do koreańskiej wytwórni i chęć zostania w przyszłości urzędnikiem państwowym. 
W końcu nadszedł moment na który czekałam dwa lata - możliwość zbliżenia się do jednego i drugiego marzenia. Jest to też dla mnie kolejny bardzo ważny przełom w życiu (ach, ile już ich było... ZHP, WOPR, Kabaret...). Jak to stwierdził J. "Hahaha, no tak, zapomniałem. To pierwsza twoja tak daleka podróż." Mam nadzieję, że Seul mnie nie zawiedzie. Zawsze wydawało mi się, że w odróżnieniu od ludzi "mojego pokroju", tego całego "Kpopowego shitu" mam do tego państwa nastawienie dość obiektywne. Wychowywałam się w otoczeniu patriotów i cały czas wierzę, że nią jestem. Nawet jeśli ktoś uważa, że nie. Nigdy nie powiem, że wolę Koreę od Polski. Nie jestem w stanie nawet tak myśleć. Te państwa mają ze sobą wiele wspólnego. Mam zamiar w przyszłości, "jak dorosnę", jeszcze to udowodnić. Zresztą nie ja jedyna. 
No właśnie, do wyjazdu został tydzień, a ja dalej jestem w powijakach. Chcę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - pracować najlepiej jak potrafię w Ambasadzie RP w Seulu i wypromować organizm, która sama współtworzyłam od początku - Inspirit Poland.
Przez ten fanclub przewinęło się już wiele osób. Miał swoje wzloty i upadki. Od początku był inny. Dlaczego? Moja teoria stwierdza, że to dlatego, że zręcznie połączyłyśmy doświadczenie ze świeżością, jaką byłam ja - osoba, która nigdy nie udzielała się w takich rzeczach. Nie udzielałam się z tych samych powodów, dla których dzisiaj gardzę niektórymi osobami. Nie lubię koncertowych tłumów, nie lubię darcia mordy, piszczenia niczym 13-latka na Justina Biebera i wszystkich innych tego typu sytuacji. 
Nie bez powodu mawiało się, że w Inspirit Poland jest "elyta" i reszta. To także przeze mnie i właśnie z powodów wymienionych powyżej. Sama wymyśliłam kiedyś to określenie i uważam, że jeśli nie chcesz być uważana/uważany za anonimową resztę, musisz pokazać, że nią nie jesteś. W pozytywny sposób. Czasem wystarczy nawet miły komentarz pod zdjęciem, żeby zostać docenionym. 
Mimo iż wiele osób uważając, że "dorosło" odeszło od nas, pewna mała grupka jest dalej wierna temu tworowi i małymi kroczkami, lepiej lub gorzej, posuwa się do przodu. Naprawdę im dziękuję. Jesteśmy razem od samego początku. Macie takie same cele do zrealizowania i realizujecie je wspólnie. Nie zawsze jest super, nie zawsze jesteśmy we wszystkim zgodne, nie zawsze pałamy do siebie miłością, ale wiemy, że razem osiągniemy więcej niż w pojedynkę. 
Jesteśmy teraz we dwie. Właściwie w dwa i pół. Naszej połówce też dziękuję. Bo gdyby nie B. wiele rzeczy nie zostałoby nigdy zrobionych. Najbardziej dziękuję jednak tobie, A. za to, że odwalasz najcięższą robotę, a ja nic ci w tym nie pomagam. Tłumaczę się, tłumaczę to też sobie, że nie mogłabym teraz jechać do Seulu, gdybym zajmowała się IP tak jak powinnam, ale to nieprawda. Mogłam zrobić dużo więcej, gdybym nie była rozpieszczonym dzieckiem swojej mamy. 
Liderem IP zostałam niedawno przypadkiem. Czasem myślę, że chętnie bym komuś to oddała. Zawsze trzymałam się z boku, byłam "ta druga", "vice". Nie chciałam brać na siebie odpowiedzialności. Jednak Inspirit Poland przez ten długi czas stało się dla mnie więcej niż fanclubem czy paczką znajomych. Stało się częścią mnie i narzędziem realizacji mojej miłości do Woollim Ent. Teraz już nie oddam tego przywództwa nikomu, nawet jeśli znalazłby się ktokolwiek lepszy ode mnie. Przepraszam, ale nie jestem w stanie już nikomu zaufać na tyle, by to zrobić. 
Z pewnych powodów głównym powodem istnienia tego bloga będzie tylko rejestracja tego, co mam zamiar zrobić w Seulu wobec Inspirit Poland, nie wobec mojej przyszłej kariery zawodowej.
Robię to tylko dlatego, że prosiło mnie o to kilka osób, nie tylko Inspirit. Przepraszam za błędy, styl pisania, dziwne stwierdzenia, ale mam nadzieję, że ten blog spełni oczekiwania chociaż tych kilku osób.

Przerażona długą podróżą
Gaia Lee

4 komentarze:

  1. Powodzenia! :) To pierwsze, co mi przyszło do głowy, po przeczytaniu tej notki: powodzenia w spełnianiu marzeń i żeby udało Ci się zrealizować wszystkie swoje cele, o jakich myślisz, jadąc do Korei ;) Z chęcią będę czytać o Twoich dokonaniach tam, z nadzieją, że mnie samą zainspiruje to do jakiegoś działania, heh ;p I nie przejmuj się błędami, osobiście bardzo dobrze mi się tą notkę czytało, a jestem dość czepialska, jeśli chodzi o blogowanie, więc ;p Liczę na częste aktualki ;]

    Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej podróży :D
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  2. Do zobaczenia juz za moment. Pomyślnym wiatrów. :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się że to Ty będziesz reprezentować Inspirit Poland w Korei, bo... może zabrzmi to głupio, ale czuję że jesteś do tego idealną osobą. Bo będziesz mówiła nie tylko za siebie, ale w imieniu nas wszystkich.
    Mam nadzieję, że pobyt tam spełni Twoje oczekiwania, a sama czekam na relacje :D baw się dobrze i promuj IP gdzie się da ;) fighting!
    Sue

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc przyznam szczerze- co zrobiłam po przeczytaniu? Musiałam sprawdzić co to ten Inspirit Poland i Woollim Ent. Musisz mi wybaczyć:P
    Niemniej jednak-i to akurat bardzo dobrze zrozumiałam, znalazłaś swoją drogę. Przemyślana nota, nawet bardzo osobista, ale nie umiem wytłumaczyć dlaczego tak właśnie to odbieram...Może jest pewna część w której się z Tobą utożsamiam?-ale która to już nie zdradzę... I sama nie wiem czy to dobrze że tak jest czy źle- obiektywnie myśląc dla każdego w takiej sytuacji nas łączącej...W każdym razie, ktoś mi ostatnio powiedział: Mów o sobie tylko dobre rzeczy, przyjaciel powie resztę. Tego i Tobie radzę się trzymać, bo myślę że nam samozachwyt nie grozi. Tak nie uszyto ani ciebie ani mnie..
    I Twoje słowa, które uznałam za cytat wart mojego dziennika z cytatami różnych mniej lub bardziej znanych osobistości: "(...) uważam, że jeśli nie chcesz być uważana/uważany za anonimową resztę, musisz pokazać, że nią nie jesteś.". Celowo ucięłam ten pozytywny sposób bo dla mnie rozumie się "samo przez się", a jednak lepiej brzmi. Definitywnie myśl dnia- ZAPISAĆ. ZAPAMIĘTAĆ. Trzymam kciuki z całych sił!

    OdpowiedzUsuń