niedziela, 13 lipca 2014

Infinitowy las

Od tego czasu minął już tydzień, a dopiero zabrałam się za opisanie wycieczki. Jest to spowodowane wiecznym zmęczeniem, które dopada mnie codziennie po 18 w dni robocze. Przez to, że z placówki dużo osób uciekło na urlop, na praktykantów spada więcej pracy niż miałoby to miejsce w normalnym okresie.
Jakoś na inspiritowe wycieczki upodobałam sobie niedzielę - w sobotę odsypiam, odpoczywam, zwiedzam, a w niedzielę już bez podkrążonych oczu ruszam i zdobywam.

Lasek Infinite i innych gwiazd (istnieją osobne laski poświęcone osobno członkiniom Girl's Generation) znajdują się w pobliżu koreańskiego Zgromadzenia Narodowego. To bardzo dobrze - przynajmniej moja wycieczka łączy przyjemne z pożytecznym. 
Od strony rzeki Han, w dole znajduje się basen. Basen otwarty w Korei to bardzo śmieszne miejsce. Jest to płynny zbiornik sztuczny, w którym pluskają się dzieci, lub nad którym reprezentanci obu płci wyginają swoje jędrne (bądź nie) ciała w poszukiwaniu drugiej połówki. A to wszystko w rytmie typowego tłuczonego techno (ach, Polskę czuję :)) 

Określenie "las" to trudno powiedziane. Wchodząc w tą aleję, można zwątpić w to, czy podąża się w dobrą stronę. Gdyby nie tabliczki, byłaby to zwykła aleja. 

Lasek Infinite wyróżniają dwie rzeczy. Pierwszą są wstążeczki, którymi obwinięte są drzewka. Druga jest o wiele poważniejsza i według mnie, Inspirit pokazały swój brak pragmatyzmu - drzewka są posadzone zbyt blisko siebie i kiedyś, któreś trzeba będzie wyciąć. 








Biedny Hoya - nie ma tabliczki 

Jak już wspominałam lasek jest położony nad rzeką Han. Z tego powodu przedłużyliśmy spacer przechodząc przez most. 

Po drodze zaczęliśmy żałować i liczyć wszystkie autobusy jadące do domu. Most jest bardzo dłuuuugi. W połowie rzeki znajduje się jedna z kilku tutaj dzikich wysp, na które nikt nie ma wstępu. 


Rzeczą przerażającą są tutaj już słynne karteczki poprzyczepiane do barierek. Są na nich różne napisy - "Bóg Cię kocha", "Wejście do nieba/szczęścia - tu pada nr telefonu do kościoła", itd. 


Ta świadomość, ile osób skacze z tego i innych mostów, sprawia, że przejście przez niego, mimo miłego wiatru we włosach, było dla mnie lekko traumatycznym przeżyciem. 
Ponieważ przez ten tydzień pomiędzy tym postem, a wycieczką do lasku, nie za wiele się działo, poniżej zamieszczam krótkie, zbiorcze streszczenie tygodnia. 

Food porn <3

Uwielbiam tę jajecznicę z kimchi 
Piątkowa premiera dramy z Woohyun'em i Sungyeol'em. Jun śmieje się, że przecież i tak nic nie rozumiem, ale twardo oglądam. Z Sungyeol'em jest gorzej, bo sepleni, ale Woohyun'a bardzo łatwo zrozumieć. 
Sobota na leniwo - Norebang i PCbang. Naprawdę straszne jest sobie uświadomić, że niby jesteś fanem, ale piosenki nie jesteś w stanie zaśpiewać. Ale myślę, że jak na pierwszy raz było dobrze. Wybadałam na co mogę sobie pozwolić, a na co nie. Np. nie jestem w stanie śpiewać dziewczyn - to dla mnie zdecydowanie za wysoko. Nie warto też rzucać się na piosenki w których jest rap. Moją mocniejszą stroną na razie (ale nie jest idealnie) jest 60sec. Kim Sunggyu - tempo w sam raz, by nadążyć czytać hangul i głos Gyu, którego wysokość jest w podobnym zakresie do mojego. 
PCbang. wyśmiewałam się z tego zjawiska, ale teraz sama w nie wpadłam. To idealne rozwiązanie na gorące dni lub takie, w których chcesz być sam na sam ze swoim "nic nie robieniem". Szybki internet, obsługa, większość popularnych gier i dozwolone palenie (to akurat jest fuj, bo wychodząc, mimo, że jestem niepaląca - śmierdzę fajkami). 

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz